poniedziałek, 29 lutego 2016

Rozdział 27. - Są też słowa obojętne, które wypowiedziane przez Tą osobę nabierają zupełnie innego znaczenia.

- Shus, Sehun ? - spojrzałam na nich. - Mieliście wrócić za kilka miesięcy.
- Norene, Ciebie też miło widzieć. - zaśmiała się Shus, podchodząc do mnie i Shin-hye. Spojrzała na małą z uśmiechem. - Jaka słodziutka. - stwierdziła i wyciągnęła rękę w stronę Sehuna. Blondyn podszedł do nas i również szeroko się uśmiechnął.
- Piękna po mamusi. - powiedział. Uśmiechnęłam się, a Shin-hye zaczęła znów grymasić. Przewracała małymi oczkami i machała nerwowo rączkami. Przeprosiłam Shus i usiadłam na kanapie, podtrzymując maleńką i zaczynając ją karmić.
- Co się stało, że wróciliście tak szybko ? - spytałam.
- Przyjechaliśmy zobaczyć Shin-hye i chcieliśmy upewnić się, że wszystko z wami w porządku. - powiedziała z uśmiechem Shus. Od czasu porodu miałam wrażenie, że wyostrzyły mi się wszystkie zmysły. Nic nie umknęło moje uwagę. Dziś również tak było. Wzrok Sehuna, który wpatrywał się w Shin-hye sprawił, że zrobiłam się podejrzliwa.
- A jak praca ? - oderwałam wzrok od Sehuna, kierując go na Shus.
- Radzimy sobie. - odpowiedziała szybko. - A gdzie Kai ?
Dopiero teraz dotarło do mnie, że nie widziałam go odkąd wyszłam w nocy do Shin-hye.
- Wiesz co, sama nie wiem. - odparłam. - Ostatnio bardzo się stara, pomimo tego, że musi pracować od rana do nocy. - stwierdziłam - Może zrobię wam coś do jedzenia, przygotuję pokój ?
- Nie zawracaj sobie nami głowy. - powiedziała Shus. Odstawiłam pustą butelkę Shin-hye, oparłam ją o mój bark i delikatnie poklepywałam po pleckach. - Zostaniemy tu tylko 2 dni. - uśmiech nie schodził jej z twarzy. - Masz teraz Shin-hye na głowie. A po za tym, mamy coś dla Ciebie. - wręczyła mi sporą torbę. - Ciuszki, buciki i akcesoria dla maleństwa. - podniosła się z kanapy. - Musimy już iść, będziemy wieczorem. Pa, kochane. - pożegnała się i wyszła z Sehunem.
- Gdzie jest twój tatuś Shin, hmm? - spojrzałam na maleństwo w moich ramionach. Shin-hye poruszyła rączkami i otworzyła małe usteczka. - Najukochańsza moja. - uśmiechnęłam się i pocałowałam jej cieplutkie czoło. Podniosłam się z kanapy, włożyłam małą do nosidełka, włączyłam jej telewizor i poszłam do kuchni. Skończyłam właśnie obiad, kiedy Shin-hye zaczęła płakać. Rzuciłam łyżkę do zlewu, wytarłam pośpiesznie ręce i pobiegłam do maleńkiej. Wzięłam ją na ręce i delikatnie zaczęłam kołysać. Wyjrzałam przez odsłonięte wyjście na patio i zaczęłam zastanawiać się co przestraszyło moją księżniczkę. Byłam sama w domu i zaczęłam poważnie martwić się o moją córeczkę. Weszłam z nią na górę, przewinęłam ją i z powrotem wróciłam na dół. Włożyłam maleńką do nosidełka i zabrałam ją ze sobą. Maleńka lubiła spędzać ze mną czas, gdziekolwiek nie była. Miałam wrażenie, że jak na swój wiek jest nad wyraz rozwinięta. Umyłam brudne naczynia i zdjęłam fartuszek.
- Kwiatuszek mój. - powiedziałam do Shin-hye, całując jej twarzyczkę. Maleńka wydała z siebie radosny pisk. Zachichotałam łapiąc za rączkę nosidełka i wróciłam z nią do salonu. Ułożyłam nosidełko w fotelu i usiadłam przed nim. - To teraz Shin-hye porozmawia z mamusią. - powiedziałam do niej. Maleńka zaczęła radośnie fikać nóżkami. Mój wzrok powędrował na zegar nad kominkiem. Mijała godzina 16, a Kaia nadal nie było w domu. Mój niepokój przerwał dzwonek do drzwi. Podniosłam się i ucałowałam Shin-hye. - Mamusia zaraz wróci słoneczko. - odpowiedziałam do niej i pod głosiłam "Don't go" Exo, które akurat leciało w radiu telewizyjnym. Shin-hye uwielbiała słuchać swoich wujków, a zwłaszcza Kyungsoo, który zawsze potrafił ją uspokoić. Wyszłam na korytarz, chwyciłam klucze i włożyłam je do zamka. Znów Kai zapomniał kluczy. - pomyślałam. Po chwili jednak moja pewność siebie ustąpiła strachowi. Przekręciłam niepewnie klucz i zatrzaski. Nacisnęłam na klamkę i otworzyłam drzwi. Wysoki brunet stanął przede mną z kwiatami. Zaniemówiłam. Patrzyłam w jego brązowe oczy i zasmuconą twarz.
- Mogę wejść ? - spytał po chwili. Jego widok sprawił, że nie byłam pewna tego co mam zrobić. Po chwili odsunęłam się z przejścia, robiąc mu miejsce. Chłopak wszedł do środka, a ja pośpiesznie zamknęłam drzwi.

Brak komentarzy: