sobota, 27 lutego 2016

Rozdział 26. - Przes­tań zba­wiać świat, bo prze­cież świat nie zba­wi Ciebie.

- Może pan odwiedzić swoją narzeczoną i dziecko. Sala 5. - powiedziała pielęgniarka i odeszła do swoich zajęć. Rzuciłem się biegiem do sali numer 5. Gdy tylko wszedłem do środka, moim oczom ukazał się przepiękny widok. Rozczochrana, ale bardzo szczęśliwa Norene leżała podparta na łóżku, a na rękach trzymała maleńkie zawiniątko. Oderwała na chwilę wzrok od zawiniątka i spojrzała ze łzami w moją stronę. Zachęciła mnie głową do podejścia i wróciła wzrokiem do białej kulki w jej rękach.
Podszedłem z wahaniem do jej łóżka. Gdy tylko lekko nachyliłem się nad zawiniątkiem ujrzałem maleństwo. Moje serce zabiło mocniej, a ja mimowolnie usiadłem na krzesełku obok łóżka. Maleństwo poruszyło się w zawiniątku i poruszyło rączkami.
- Salari Shin-hye. - powiedziała cicho Norene. Spojrzałem na jej uśmiech i pocałowałem ją w czoło.
- Pięknie. - stwierdziłem. Miałem wrażenie, że to najpiękniejsza chwila w moim życiu.

*Norene*
Byłam wykończona, ale patrząc na buźkę mojego maleństwa stawałam się coraz bardziej podekscytowana i szczęśliwa.
- Kai ?  - spytałam i spojrzałam na chwilę w jego stronę. Shin-hye delikatnie poruszyła się w rożku, więc zaczęłam delikatnie kołysać ramionami, żeby ją uspokoić. - Chciałbyś wziąć ją na ręce ?
Chłopak spojrzał na mnie wielkimi oczyma. Widziałam, że jego radość przechodzi w niepokój.
- Ona jest taka delikatna kochanie. - powiedział z zawahaniem.
- Przecież wiem, że nic się jej nie stanie, ufam Ci. - powiedziałam i pocałowałam ciepłe czółko mojej córeczki. Miałam wrażenie, że Shin-hye lekko się uśmiecha. Kai wyciągnął trzęsące się ręce w moją stronę, a ja delikatnie ułożyłam dziecko w jego ramionach. Jego męska powłoka pękła. Widziałam jak wpatruje się w twarz mojej córeczki, a po kilku chwilach po jego policzkach płyną łzy.
- Najpiękniejsza chwila mojego życia. - powiedział cicho. Wpatrywałam się w Kaia i poczułam, że teraz na prawdę jestem szczęśliwa. - Kocham was moje księżniczki. - uśmiechnął się do Shin-hye, a później do mnie i oddał mi maleńką. Do sali weszła pielęgniarka. Spojrzałam z nad dziecka na starszawą, uśmiechniętą kobietę przy moim łóżku.
- Zabiorę małą, a pani niech odpocznie. - powiedziała spokojnie. W jej głosie wyczułam radość.
- Dobrze. - powiedziałam oddając małą w jej ręce. Gdy tylko maleńka wyjechała ze sali opadłam na poduszkę.
- Jak się czujesz ? - zapytał Kai. Martwił się.
- Pomimo zmęczenia po porodzie, jestem szczęśliwa. - dopiero teraz dotarło do mnie, że nie mam nawet siły na uśmiech.
- Odpocznij sobie kochanie, zobaczymy się jutro. - powiedział chłopak i pocałował mnie w czoło - Spisałaś się dziś maleńka, kocham cię. - wyszeptał wychodząc ze sali. Zamknęłam oczy, a spokój i cisza, które wypełniały salę sprawił, że usnęłam.

*3 miesiące później*
Płacz mojego dziecka wyrwał mnie ze snu. Zrywając się z łóżka spojrzałam na zegarek, który wskazywał godzinę 3:12. Wbiegłam do pokoju Shin-hye. Mój wzrok spoczął na chłopaku obok łóżeczka. Brunet siedział w fotelu na biegunach i kołysał maleńką do snu. Delikatnie się uśmiechnęłam.
- Dziękuję. - powiedziałam cichutko. Brunet wyrwał wzrok z twarzyczki małej i spojrzał na mnie. Kąciki jego ust delikatnie podniosły się, tworząc uśmiech.
- Nie ma za co. - odpowiedział - Lubię spędzać czas z maleńką.
- Kyungsoo, na prawdę jestem Ci wdzięczna za opiekę nad małą. - powiedziałam i podeszłam do nich. Uklęknęłam przed fotelem i spojrzałam na córeczkę. Jej buziulka wydała mi się spokojna.
- Pewnie chciałabyś zostać z nią sama. - powiedział Kyungsoo, wstał z fotela i delikatnie podał mi maleństwo. - Dobranoc dziewczyny. - wyszedł z pokoju, zamykając drzwi jak najciszej mógł i zostawił mnie z Shin-hye samą. Usiadłam w fotelu i włączyłam kołysankę nad łóżeczkiem. Mała karuzela zaczęła zataczać powolne koła i nucić cichutko piosenkę. Odłożyłam maleńką do łóżeczka i przykryłam ją kołderką. Usiadłam z powrotem na fotelu i trzymając Shin-hye za rączkę, zasnęłam razem z nią.
Obudziłam się dopiero przed południem. Maleńka ruszała sie niespokojne w łóżeczku. Podniosłam się szybko z fotela i poprawiłam włosy. Shin-hye wydała z siebie dźwięk przypominający ćwierk małych ptaszków. Spojrzałam w jej stronę i uśmiechnęłam się szeroko.
- Wstała moja księżniczka. - wyszeptałam i wzięłam ją na ręce. Przebrałam małej pampersa, ubranka i poszłam z nią do sypialni. Położyłam kocyk dla maleńkiej na łóżku i ułożyłam ją wygodnie na miękkim materiale. Zdjęłam pidżamę, ubrałam czarne legginsy, koszulę, związałam włosy w kok i poprawiłam rzęsy tuszem. Byłam młodą mamą, ale to nie świadczyło o tym, że mam wyglądać jak strach na wróble. Odłożyłam szczotkę i wróciłam do Shin-hye, która zaczęła marudzić.
- Już kochanie, mamusia zaraz cię nakarmi. - powiedziałam. Od tygodnia miałam problem z pokarmem, dlatego mała musiała przestawić się na mleko w proszku. Strasznie mnie to bolało, ale nie mogłam nic zrobić. Wzięłam maleńką na ręce i zeszłam na dół. Weszłam do kuchni z zamiarem przygotowania mleka dla Shin-hye. Gdy tylko spojrzałam na blat, butelka stała z gotowym mlekiem. Sprawdziłam temperaturę, zabrałam butelkę i skierowałam się do salonu. Przekroczyłam łuk pokoju i to co zobaczyłam sprawiło, że o mało nie upuściłam butelki.

Brak komentarzy: