poniedziałek, 8 lutego 2016

Rozdział 17. - Sma­kiem życia można naz­wać słod­kie słówka, słone smut­ki, de­likat­ny aro­mat chwil, gorzkie po­rażki oraz kwaśne miłości i tyl­ko my możemy na­pisać swój prze­pis na życie.

*Norene*
Minęła 22, a ja siedziałam w salonie i płakałam. Miałam tylko nadzieję, że Chanyeol w końcu się pojawi, przytuli mnie i powie, że mnie kocha. Załamana weszłam na górę i zaczęłam pakować swoje ubrania w dużą torbę podróżną. Gdy zestawiłam ją na podłogę, z łóżka spadła widocznie zgięta kartka. Podniosłam ją, otworzyłam i zaczęłam czytać: Moja piękna, przepraszam za wszystko. Wiem, że jesteś w ciąży. Mam nadzieję, że kiedyś wybaczysz mi to co zrobiłem. Muszę jednak wyjechać. Przez kilka dni próbowałem zapanować nad moimi uczuciami do Ciebie. Nie czuję tego co czułem gdy cię poznałem. Mam wrażenie, że to było tylko zauroczenie. Przepraszam, że zostawiam cię ze wszystkim samą, ale ja nie dam rady. Wybacz mi, że cię skrzywdziłem. Chanyeol.
Zgniotłam kartkę i rzuciłam ją na podłogę. Chwyciłam torbę i zbiegłam na dół. Wzięłam klucze, zamknęłam drzwi i skierowałam się w stone samochodu. Moją uwagę zwrócił pewien bezdomny. Podeszłam do niego, wręczyłam mu kluczę i wytłumaczyłam, że dom jest opłacony, jest tam jedzenie i bezwarunkowo może tam zamieszkać. Facet nie wiedział co ma zrobić, po chwili podziękował mi za takie gest i dopytał się czy wszystko w porządku. Potwierdziłam, że tak i odeszłam do samochodu. Spakowałam się, ruszyłam do swojego starego domu, wzięłam trochę pieniędzy, a później pojechałam na lotnisko. Szybko podjęłam decyzję. Kupiłam bilet w kasie i usiadłam na ławce. Jak najszybciej chciałam odciąć się od tego co stało się w Seoulu. Poczekałam 2 godziny, przeszłam przez odprawę i w momencie leciałam już do domu.

*Cho*
Niespodziewanie dostałem SMSa. Gdy tylko zobaczyłem, że na wyświetlaczu pojawiło się jej imię w pośpiechu go odczytałem. Nie mogłem uwierzyć, że wraca. Wybiegłem ze szkoły i wsiadłem do samochodu. Miałem przed sobą sporo kilometrów do przejechania. Wyjechałem z miasta i wjechałem na autostradę. Połączyłem się z Jeremym, kiedy odebrał nie wiedziałem co mam mu powiedzieć.
- Norene wraca. - zakomunikowałem krótko.
- Co ? - zdziwił się. - Jak to możliwe ?
- Nie wiem, nie pytaj mnie, będziesz miał okazję z nią porozmawiać jak tylko ja z nią pogadam. - odpowiedziałem. - A teraz muszę kończyć, cześć.
- Cześć. - rozłączył się. Przez myśli przebieło mi dlaczego po roku odezwała się i nagle wracała do Polski. Po kilku godzinach jazdy byłem już niedaleko lotniska. Norene powinna wylądować za 3 godziny, miałem więc czas żeby przemyśleć wszystko o czym jej powiem.

*Norene*
Siedziałam przy oknie i przyglądałam się chmurą. Byłam coraz bliżej mojego ojczystego kraju i ludzi, których zostawiłam wyjeżdżając. Kiedy dostałam wiadomość zwrotną, o nic nie musiałam się już martwić. Była godzina 15:46 kiedy samolot wylądował, a ja wyszłam do poczekalni. Od razu zobaczyłam Cho. Na początku nie wiedziałam co mam zrobić. Podeszłam do niego i uśmiechnęłam się przez łzy. Chłopak odwzajemnił uśmiech i mocno mnie przytulił.
- Tęskniłem. - powiedział cicho. Jego głos mocno drżał. Wtuliłam się w niego.
- Ja też Cho. - z mojej ręki wypadła torba. Cho od razu się po nią schylił.
- Pomogę Ci. - wziął ją i chwycił mnie mocno za rękę. - Chodźmy.
Zaprowadził mnie na parking. Gdy tylko zobaczyłam, że kupił sobie nowego mecsedesa uśmiechnęłam się. Wiedziałam, że od zawsze podobały mu się ta auta i o takim modelu właśnie marzył. Cieszyłam się, że spełnił swoje marzenia. Wjechaliśmy na autostradę, czekało nas kilka godzin jazdy. Cho od razu chcaił dowiedzieć się o co chodzi.
- Dlaczego wróciłaś ? - zapytał zjeżdżając na krótki przystanek. Gdy tylko ustaliśmy wybiegłam do łazienki. Kolejny raz zrobiło mi się niedobrze, tym razem nie zwymiotowałam. Wyszłam z łazienki i podeszłam do chłopaka, który wręczył mi herbatę i kupne kanapki.
- Norene, mów co się dzieje. - spoważniał - Widzę, że nie jest dobrze.
- Cho, tyle się wydarzyło przez ten rok. - zaczęłam.
- A co jest najistotniejsze ? - zapytał. Odstawiłam wszystko na stolik niedaleko i oparłam się o kant. Cho podszedł do mnie i pogłaskał mnie po ramieniu. - Proszę. - spojrzał mi w oczy.
Nie wytrzymałam. Musiałam powiedzieć w końcu co się dzieje. Miała nadzieję, że on mi pomoże.
- Jestem w ciąży. - przyznałam krótko. Moje oczy zaszły łzami. Wybuchłam - Rozumiesz Cho ?! Będę miała dzidzusia ! - krzyknęłam zapłakana. Zdezorientowany chłopak przebiegł ręką po włosach, złapał mnie za ramiona i spojrzał w oczy.
- Spójrz na mnie. - powiedział. Nie chciałam. Wedziałam, że w jego oczach zobaczę tylko pogardę. - Spójrz. - powtórzył. Mimowolnie skierowąłam wzrok w jego stronę. Jednak to co zobaczyłam w jego oczach było czymś zupełnie innym.  - Pomogę Ci. - cisza stała się dokuczliwa dla nas obojga.
- Cho, nie potrzebuję pomocy. - powiedziałam
- Masz rację. - przyznał. Spojrzałam na niego, chłopak na kilka sekund wbił wzrok w płytę chodnikową, kiedy jednak z powrotem zaczął mi się przyglądać delikatnie się uśmiechał - Potrzebujesz mnie. Kogoś kto da Ci szczęście.
Nie wiedziałam co mam mu powiedzieć. Chłopak zbliżył się do mnie. Odruchowo cofnęłam się do tyłu i trąciłam ręką plastikowy kubek. Gorąca herbata rozlała się po koniszkach moich palców.
- Cholera. - powiedziałam. Cho odskoczył, a ja zawinęłam rękę w koszulkę.
- Jedźmy już Norene. - powiedział, zabrał jedzenie i wsiadł do samochodu. Ruszyłam za nim, siadając na swoim miejscu. Przez całą drogę milczeliśmy. Gdy w końcu dojechaliśmy na miejsce czekała mnie niespodzianka.
-----------------------------------------------------------------------------
Aktualizacja bohaterów - 3 nowe postacie
Przypominam o prawa autorskich obowiązujących na tym blogu i pozdrawiam, założycielka.

1 komentarz:

Unknown pisze...

Omnomnom świetny, naprawdę. A mówiłam, że ten Chan to dupek cholerny... Ale czemu ona wyjechała? Halo? :(
Czekam na kolejny! YEHET! <3