piątek, 5 lutego 2016

Rozdział 14. - Jesteśmy tylko milionem zdarzeń, które kumulują się w jednej osobie.

Gdy tylko usłyszałem to imię moje ciało przeszedł dreszcz. Pomimo tego uczucia, które włożyłem w związek z nią, nie chciałem jej więcej znać, widzieć. Dla mnie umarła już na zawsze.
Spojrzałem na Sehuna i Shus w salonie.
- Cześć Kai. - powiedziała Shus.
- Hej. - odpowiedziałem. Widziała, że nie mam ochoty z nikim rozmawiać, pomimo tego, zaczęła rozmowę.
- Wiesz, chyba musimy porozmawiać.
- To ja was samych zostawię. - burknął Sehun. Dał jej buziaka w czoło i wszedł na górę.
- Chodź, usiądź. - spojrzała na fotel. Usiadłem, a mój wzrok powędrował na jej osobę. Widać było, że przejmuje się tym jak wyglądam. - Pewnie domyślasz się o czym chciałabym z Tobą porozmawiać, prawda?
Wiedziałem. Przecież to było wiadome, odkąd odezwała tą swoją piękną buźkę.
- Tak. - odrzekłem. Shus skrzywiła się. Miałem nadzieję, że zniechęcę ją i przestanie mnie dręczyć.
- Ona się gubi. - zaczęła - Ja wiem, że Ci ciężko i domyślam się, że nie masz ochoty jej widzieć i znać, na twoim miejscu zrobiłabym to samo, ale musisz zrozumieć to, że ona nie jest w pełni świadoma co robi.
Wpatrywałem się w nią i słuchałem co mówi. Może i miała rację, a może i nie. W jednym przyznałem jej rację, dziewczyna nie wiedziała co robi, pogubiła się, ale ja nie chciałem wybaczyć jej tego, że zakochała się w Chanyeolu.
- Tak ? - spytałem - Wiesz Shus, jakoś nie mam ochoty rozmawiać o twojej siostrzyczce. - zezłościłem się. Dziewczyna spojrzała na mnie spod byka.
- Kai, ja wiem, że ona cię skrzywdziła. - przyznała
- Więc czego jeszcze chcesz ? - krzyknąłem na nią. Brunetka skwasiła się. - Nie chcę mieć z nią nic wspólnego, rozumiesz ?! - krzyknąłem jej przed twarzą. Poczułem rękę na torsie, która mnie odciąga.
- Kai, przeginasz. - powiedział zdecydowanie Sehun. Chłopak schylił się nad Shus i zapytał czy wszystko z nią w porządku. Kiedy tylko potwierdziła, że wszystko jest ok, on ją przytulił. Patrzyłem na nich z ciężkim sercem. Odkręciłem się na pięcie i poszedłem do siebie. Gdy tylko drzwi z trzaskiem zamknęły się za moimi plecami, zamachnąłem się i z całej siły strąciłem wszystkie przedmioty z komody. Wszystko z hukiem wylądowało na podłodze.
Gdy tylko spojrzałem na szkło przede mną, natychmiast znalazłem się na podłodze. Ze łzami w oczach zacząłem sprzątać cały bałagan, który powstał z pomocą mojej ręki. Odwróciłem ramkę. Łzy zaczęły spływać po moich policzkach. Przejechałem palcami po jej włosach, które głaskałem. Ustach, które uwielbiałem całować i oczach, w których widziałem moją przyszłość. Jednym pociągnięciem dłoni przerwałem zdjęcie i rzuciłem je na podłogę. Załamałem się. Nie byłem już szczęśliwy.

*Sehun*
Gdy tylko wróciliśmy ze spaceru Shus zaczęła przygotowywać kolację. Godzinę później wszystko zniknęło ze stołu, więc zacząłem myć naczynia.
- Zostaw, ja to zrobię. - powiedziała Shus i szturchnęła mnie w ramię.
- Nie kochanie. - odpowiedziałem. - Idź na górę, odpocznij, ja zaraz przyjdę do Ciebie.
Zgodziła się. Wiedziała, że i tak ze mną nie wygra, więc wolała się poddać i oszczędzić sobie gadania z mojej strony. Potulnie poszła na górę, a ja pozmywałem. Zgasiłem główne światło w kuchni i wszedłem po schodach na górę. Otworzyłem drzwi do mojego pokoju i pierwsze co poczułem był zapach lawendy, który unosił się w powietrzu. Pomyślałem, że Shus znów używała perfum, które dostała od Norene. Zamknąłem drzwi, a z łazienki wyszła Shus. Zdążyła przebrać się w pidżamę. Spojrzałem na jej zgrabne nogi i uśmiechniętą twarz.
- No co ? - spytała
- Nic piękna. - odpowiedziałem podchodząc do niej powoli. - Dasz mi buziaka ?
- Nawet dwa. - odpowiedziała szybko i rzuciła mi się na szyję. Shus świetnie całowała, i nie tylko. Była najpiękniejszą i najśmieszniejszą kobietą jaką do tej pory poznałem. Gdy tylko miałem powiedzieć jej, że ślicznie wygląda, zacinałem się. Czułem jak wielka kucha staje mi w gardle i blokuje to co mam powiedzieć, mimo wszystko udało mi się to kilka razy. Upadliśmy na łóżko, a Shus zaczęła chichotać. Spojrzałem na nią, a moje ręce powędrowały pod jej koszulkę. Wiedziałem, że ma łaskotki na żebrach.
- Nie, Sehun, proszę. - powiedziała błagalnym głosem.
- No dobrze. - przyznałem i pocałowałem ją w szyję. Brunetka obróciła mnie i szybko znalazła się na górze. Jak na tak szczupłą dziewczynę, miała sporo siły. Nasze oczy zetknęły się i czas jakby zatrzymał się w miejscu. Nasze twarze spoważniały. Shus schyliła się i delikatnie mnie pocałowała. Moje spodnie nagle stały się ciaśniejsze, a ona usiadła na wybrzuszeniu, które się tam pojawiło. Było mi wstyd. Shus nie zwracała na to uwagi. Wciąż delikatnie mnie całowała. Jej ręce powędrowały po mojego swetra i momentalnie go zdjęły. Chwila niosła nas coraz dalej, a żadne z nas nie chciało na chwilę przestać. Gdy tylko zobaczyłem piersi Shus, przejrzałem na oczy.
- Nie, Shus, proszę, ubierz się. - powiedziałem i przykryłem ją kocem z łóżka. Dziewczyna spojrzała na mnie i mocno wtuliła się w koc. Obydwoje nie mogliśmy nad sobą zapanować.
- Przepraszam Sehun, ja nie wiem jak to się stało. - powiedziała speszona. Usiadłem obok niej i mocno ją przytuliłem.
- Misiu, nic się nie stało, ja rozumiem. - przyznałem. - Nie chcę się z niczym śpieszyć.
- Ja też. - przerwała. - Kochany jesteś.
- Ty też. - pocałowałem ją w czoło i podałem jej koszulkę. - Proszę.
 Gdy Shus stała już ubrana przed łóżkiem, wziąłem ją na ręce i zakręciłem dookoła. Dziewczyna zaśmiała się i pocałowała mnie w czoło.

[2 tygodnie później]

*Norene*
Wracałam do domu i myślałam, co mogę tam jeszcze zrobić, póki Chanyeol jest w pracy. Byłam już trochę zmęczona, ale szczęśliwa. Channie był blisko mnie i bardzo mnie kochał. Gdy tylko rozpakowałam zakupy, postanowiłam, że położę się do łóżka i odpocznę. Od kilku dni byłam niewyspana i miałam spore problemy z żołądkiem. Byłam przekonana, że to jakiś wirus, przejściowa grypa, więc nie poszłam nawet do lekarza. Gdy tylko weszłam pod kołdrę poczułam się lepiej. Przez ostatni czas nie miałam kontaktu z Shus i resztą, a zwłaszcza z Kaiem. Zdążyłam zapomnieć o tym co było wcześniej i skupiłam się na tym co jest teraz. Moje ciało przeszedł dreszcz, a żołądek podszedł mi do gardła. Zrzuciłam z siebie kołdrę i pobiegłam do łazienki. Schyliłam głowę nad sedes i czekałam aż mdłości przejdą. Zaczynałam się martwić, że jednak to coś poważniejszego. Wróciłam do łóżka. Na dole było słychać już kroki i dźwięk zamykanych drzwi. Wpatrywałam się w okno, kiedy Chanyeol wszedł do pokoju i od razu usiadł przy mnie.
- Witaj słońce. - powiedział i dotknął mojego policzka. - Jesteś taka blada.
- Channie, też się cieszę, że cię widzę. - odpowiedziałam i delikatnie się uśmiechnęłam. Chłopak mocno mnie do siebie przytulił. Ucieszyłam się, że już wrócił i będziemy mogli spędzić trochę czasu ze sobą.
- Zrobię Ci coś do jedzenia i zaraz przyjdę. - ucałował mnie w czoło, zszedł na dół i wrócił po 15 minutach z ciepłą zupą.

*Chanyeol*
Patrzyłem jak zjada całą zupę i odkłada miskę na etażerkę. Z każdym dniem wyglądała coraz mizerniej. Przestawała jeść, przez co mocno schudła. Budziła się w nocy, wychodziła cicho do łazienki i siedziała tam do rana. Często było słychać jak wymiotuje. Wiedziałem, że nie domyśla się, że wszystko widzę. Chciała ukryć wszystko za wszelką cenę. Nie wiedziałem tylko dlaczego. Gdy tylko spojrzałem w jej przeszklone oczy, przestraszyłem się. Odkąd wróciłem, Norene wyglądała coraz gorzej. W momencie dotarło do mnie co się dzieje.
Niszczyłem moją ukochaną.
-------------------------------------------------------------------------------------------------
Została dodana opcja, gdzie możecie zobaczyć kiedy rozdział zostanie opublikowany i na jakim etapie pisania jest. Mam nadzieję, że to ułatwi wam czytanie mojego bloga. Pozdrawiam ;).

1 komentarz:

Unknown pisze...

Świetny, cudny, perfekcyjny, no cudo po prostu <3 czekam na kolejny! YEHET! <3