czwartek, 28 stycznia 2016

Rozdział 9. - Nie każ nikomu na siebie czekać, życie jest na to za krótkie.

Gdy tylko skończyłam książkę już dawno wybiła północ. Zamknęłam skończoną powieść i głęboko westchnęłam. Cisza, która panowała w domu zaczęła mi ciążyć. Ogarnął mnie niepokój i nostalgia. Wiedziałam, że tęsknię. Nie miałam pojęcia tylko za czym. Mogło by się wydawać, że jednak tęskniłam za kimś. Do moich oczu napłynęły łzy, powstrzymywałam je najdłużej jak mogłam. W końcu nie wytrzymałam i rozpłakałam się jak małe dziecko. Poczułam samotność, słabość. Wspomnienie o Channiem nie dawało mi spokoju. Niby zapomniałam jaki był, ale w nocy wszystko wracało. Czułam jakby wyrwał mi serce i zabrał je ze sobą. Mimo tego, że w dzień uśmiechałam się, byłam wesoła, tak w każdą noc zamieniałam się we wrak człowieka. Ktoś mógłby pomyśleć, że to zbyt krótko trwało, że za mało się znaliśmy. Mi w zupełności wystarczyło te kilka chwil, żeby nie zapomnieć o nim w tak szybki sposób na jaki liczyłam. Kiedy skuliłam się na kanapie, moje myśli zeszły na inny tor. Gdy tylko przed moimi oczyma ukazał sie obraz Kaia, który tak mocno o mnie dba, od razu przestałam myśleć o Channiem. Uśmiechnęłam się i otarłam łzy. Z każdą kolejną minutą myślałam o Kaiu inaczej. Stawał mi się coraz bliższy. Z każdą sekundą coraz bardziej przekonywałam się, że Kai jest lepszy niż Chanyeol. Każdą wolniejszą chwilę spędzał ze mną, widać było, że mocno się stara żeby zalepić dziurę, która została po wyrwanym sercu. Nagle zaczęło się coś tlić, coś maleńkiego i ciepłego. Zadrżałam. W tym momencie zadzwonił dzwonek do drzwi. Spojrzałam na zegarek, który wskazywał godzinę 2:35. Niepewnie podeszłam do drzwi i z impetem otworzyłam je. Przede mną stał Kai. Gdy tylko zobaczył, że stoję przed nim mocno mnie przytulił. Wtuliłam się w niego.
- Przepraszam. - powiedział - Nie mogłem spać.
- Nic nie szkodzi. - odpowiedziałam i pchnęłam drzwi, które od razu się zamknęły. Kai oderwał się ode mnie.
- Mógłbym... - przerwał i wpatrzył się w podłogę.
- Zostań. - pokiwałam głową twierdząco. - Będzie mi na prawdę miło.
Kai uśmiechnął się lekko i zdjął kurtkę. Przekręciłam klucz w drzwiach. Moim oczom ukazała się piękna biel jego koszuli. Zaniemówiłam. Spojrzałam na jego twarz. Cały czas się uśmiechał. Zrobiło mi się ciepło, po raz kolejny zadrżałam. Pomyślałam, że wygląda wyjątkowo schludnie i przystojnie.
- Szkoda, że nie ubierasz się tak na co dzień. - wypaliłam. Kai zaśmiał się seksownie. Skrzywiłam się. - Na prawdę powiedziałam, to na głos ? O matko.
- Cieszę się, że Ci się podoba. - powiedział i podszedł do mnie. Pocałował mnie w czoło, złapał za rękę i zaprowadził do salonu. Usiedliśmy na kanapie i przez chwilę milczeliśmy.
- Chciałbyś coś ciepłego do picia ? - zapytałam go.
- Nie, dziękuje. - powiedział Kai. Do tej pory nie puścił mojej dłoni. Kai przysunął się bliżej mnie i objął mnie ramieniem, przytulając do siebie. - Dlaczego jest tu tak cicho ? - zapytał.
- Wszyscy wyjechali. - powiedziałam - Shus pojechała z Sehunem, a moja mama wiecznie pracuje.
Kai spojrzał na mnie. Nie wiedział co ma powiedzieć, w końcu jednak odezwał się.
- Jutro są święta. Przyjdziesz ?
- Tak. - przyznałam. Z minuty na minutę moje oczy robiły się coraz bardziej zmęczone. Zauważyłam, że Kai też zaczyna przysypiać. - Chodź, prześpisz się w moim pokoju.
- Dobrze. - powiedział. Wstał razem ze mną. Kiedy położył się do łóżka, usiadłam obok niego.
Po chwili zasnął. Ucałowałam jego miękki policzek i zeszłam na dół. Zabrałam po drodze koc z krzesła. Rozłożyłam kanapę i położyłam się na jednej połówce. Kiedy tylko przykryłam się kocem, a moje oczy zamknęły się, momentalnie zasnęłam.
[...] Otworzyłam delikatnie oczy. Gdy tylko zauważyłam przed sobą twarz Kaia, serce zaczęło bić mi jak oszalałe, delikatnie zadrżałam. Momentalnie obudził się i delikatnie uśmiechnął.
- Śpij jeszcze maleńka. - powiedział cicho i jedną ręką przyciągnął mnie do siebie. Jego oddech po chwili zwolnił i ucichł. Rytm jego serca wypełniał teraz cały salon. Zamknęłam oczy, próbowałam zasnąć. Wszelkie próby zaśnięcia nic nie dały. Leżałam więc spokojnie i słuchałam bicia jego serca. Po kilkunastu minutach usłyszałam stukanie do drzwi wyjściowych na patio. Delikatnie oswobodziłam się z objęć Kaia i podeszłam do drzwi. Gdy tylko rozsunęłam kotarę, moje serce prawie stanęło. Za drzwiami stał Chanyeol. Łzy zaczęły lecieć strumieniem po moich policzkach. Channie dotknął ręką szyby i zaczął iść w stronę płotu. Zaczęłam szarpać drzwi.
- Nie! - krzyknęłam z płaczem. Channyeol był już blisko płotu. Szybkim ruchem udało mi się je otworzyć i wybiec na zewnątrz. Biegnąc przez patio potknęłam się i spadłam ze schodków, uderzając głową w zimną ziemię. Gdy tylko podniosłam ją do góry, nikogo już tam nie było. Jakieś ręce chwyciły mnie w pasie i podciągnęły do góry. Płakałam. Ciepło ciała Kaia uzmysłowiło mi dopiero, jak zimno było na zewnątrz.
- Boże, Norene. - powiedział i zabrał mnie do domu. Gdy tylko położył mnie na kanapie, nie chciał mnie wypuścić ze swoich ramion. Przez kilka dobrych godzin popłakiwałam. Kai wytrwale czekał przy mnie, uspokajał mnie i ocierał łzy. Nadszedł wieczór, a ja nadal nie mogłam pozbierać się po tym co widziałam rano. Na kilka godzin zasnęłam. Obudził mnie przepiękny zapach. Podniosłam się, obok łóżka leżały ciuchy na zmianę. Szybko przebrałam się i weszłam do kuchni. Kai krzątał się przy stole. Widok olśnił mnie, a zapach zwalił z nóg. Kai słuchał cichutko jakiejś muzyki. Gdy tylko usłyszałam, że to polskie kolędy zachciało mi się płakać. Kai spojrzał na mnie, zdjął fartuszek i podszedł do mnie.
- Proszę, usiądź. - powiedział z uśmiechem i wskazał mi miejsce przy stole. Zapalił świeczki i sam usiadł przy stole. Tradycyjnie podzieliliśmy się opłatkiem i zjedliśmy wieczerzę. Po skończonej kolacji Kai kazał mi zaczekać w salonie. Włączył mi telewizję, a sam wrócił posprzątać. Po 30 minutach przyszedł do mnie i wyłączył mi telewizję. Bez słowa złapał mnie ze rękę i zaprowadził obok choinki. Schylił się pod nią i wyjął dość spore pudełko.
- Widziałem u Ciebie pełno książek i rysunków, mimo to, że lubisz fotografię, nie widziałem żadnych zdjęć ani aparatu. - zaczął - Proszę, to dla Ciebie. - wręczył mi prezent.
- Dziękuję. - powiedziałam i położyłam prezent na stolik obok. - Kai, mój prezent jest na górze, daj mi chwilę, a przyniosę go, dobrze ? - zapytałam. Kai pokiwał przecząco głową i przysunął mnie do siebie. Jego usta znalazły się zaledwie kilka centymetrów od moich.
- Norene, wiesz jaki byłby najlepszy prezent na te święta ? - położył delikatnie dłoń na moim policzku i spojrzał mi w oczy. Czułam, że chce mnie pocałować. Ja też tego chciałam, czekałam na to.
- Nie. - skłamałam. Kai delikatnie wypuścił powietrze ustami. Widać było, że bardzo się denerwuje i waha. Wplotłam rękę w jego włosy i musnęłam wargami jego usta. Kai zadrżał. Zanim się obejrzałam Kai delikatnie i namiętnie całował moje usta. Tak czułego pocałunku jeszcze nigdy nie poczułam. To uczucie, które towarzyszyło mi w nocy. Mały płomyk tlił się i coraz bardziej ogrzewał moje ciało. Kai jeszcze raz z wyczuciem i delikatnie musnął moje wargi.
Otworzyłam oczy i zobaczyłam, że szeroko się uśmiecha. Objął mnie w pasie, podniósł i z radością zakręcił dookoła. Kiedy postawił mnie na ziemię obydwoje mocno się uściskaliśmy.
- Norene, dziękuję Ci. - powiedział cicho - Jestem teraz bardzo szczęśliwy.
- Ja też Kai. - przytaknęłam
- Skoro oby dwoje dajemy sobie szczęście, - przerwał, najwyraźniej szukał słów, bo opisać to co chce powiedzieć - może dajmy sobie szansę.
Uśmiechnęłam się. Pokiwałam twierdząco głową i dałam mu buziaka. Kai przytuił mnie do siebie.
- Moja maleńka. - szepnął mi do ucha.

Brak komentarzy: