czwartek, 28 stycznia 2016

Rozdział 8. - Smutek to najdziwniejsze z uczuć; czyni nas bezradnymi.

D.O. otworzył pudełeczko i wysunął je w moją stronę.
- To prezent na święta ode mnie. - powiedział. Spojrzałam do pudełeczka. Blask lampek odbił się od lśniącego łańcuszka.
- Ale ja nie mogę tego przyjąć. - rzekłam.
- Możesz. - powiedział i wyjął łańcuszek z pudełka. Wstał i zapiął łańcuszek na mojej szyi.
- Ale ja dla Ciebie nic teraz nie mam D.O. - przyznałam.
- Nie szkodzi, ja nie lubię dostawać prezentów. - powiedział i mocno mnie uściskał - Muszę już iść, lecę do babci na święta i za kilka godzin mam lot.
- Czyli nie będzie cię na święta ? - zapytałam
- Większości nie będzie. - powiedział - Ale nie martw się, na pewno będziesz miała niespodziankę w te święta. - rzekł tajemniczo. Pożegnał się ze mną, życzył wesołych świąt i wyszedł. Schowałam pudełeczko do szuflady i zaczęłam zastanawiać się o co chodziło z niespodzianką, o której mówił D.O.
Po kilkunastu minutach stwierdziła, że nie będę zakrzątać sobie tym głowy i wróciłam do czytania książki. Wieczór minął mi spokojnie, noc z resztą też. Przyszedł kolejny nowy dzień. Wstałam zadowolona, poprawiłam łańcuszek, ubrałam się i ogarnęłam. Zeszłam na dół. Na korytarzu minęłam mamę, która już szykowała się do pracy. W kuchni siedziała przygnębiona Shus.
- Hej, stało się coś ? - zapytałam. Spojrzała na mnie podkrążonymi oczyma.
- Pokłóciłam się z Sehunem. - burknęła zła.
- Chcesz pogadać ? - zapytałam
- Chyba nie. - odpowiedziała. Wyjęłam z lodówki jogurt i otworzyłam go. Spoglądałam na Shus, która wyglądała jak wrak człowieka. Nagle do kuchni weszła mama.
- Norene, chodź na chwilę. - poprosiła mnie i wyszła z pomieszczenia. Poszłam za nią. Stanęłyśmy na korytarzu. Mama wręczyła mi pliczek pieniędzy.
- Zróbcie jakieś zakupy, bo lodówka prawie świeci pustkami. Reszta jest dla was. - powiedziała i ucałowała mnie w czoło.
- Miłego dnia w pracy. - powiedziałam, kiedy schodziła od garażu.
- Wzajemnie dziewczynki. - krzyknęła ze schodów i zamknęła drzwi. Wróciłam do kuchni żeby wyrzucić kubeczek po jogurcie. Shus nadal opierała głowę o stół i wpatrywała się w kubek.
- Masz ochotę na zakupy z siostrą ? - zapytałam. Spojrzała na mnie. Widziałam, że podoba jej się ten pomysł.
- Czemu nie. - rzekła. Odłożyła kubek do zmywarki i poszła na górę. Przebrałam się w coś cieplejszego, schowałam pieniądze do portfela i zeszłam na dół. Shus ubierała akurat buty. Ubrałam kurtkę i zeszłam razem z nią do garażu. Zamknęłyśmy dom i ruszyłyśmy na zakupy. Maraton po sklepach sprawił, że Shus zaczęła mniej przejmować się kłótnią z Sehunem, a bardziej rozweselać. Kupiłam prezenty dla chłopaków z dormy, Shus i nawet znalazło się coś dla Yoony. Minęliśmy kolejną wystawę, gdy nasz wzrok przykuł piękny sklep z sukienkami. Bez zastanowienia weszłyśmy do środka. Piękno materiałów ścięło nas z nóg. Gdy tylko każda z nas wybrała coś dla Siebie, kupiłyśmy sukienki i wyszłyśmy zadowolone ze sklepu. (Shus === Norene)
- Cuda, no nie ? - zapytałam Shus.
- Przepiękne. - odpowiedziała jednym słowem. Przyszedł czas na buty. To był drugi z najtrudniejszych wyborów tego dnia. Po godzinie każda wyszła ze sklepu z parą butów. W końcu wróciłyśmy do samochodu. Zapakowałyśmy wszystko do środka i ruszyłyśmy do domu. Gdy tylko rozpakowałyśmy wszystko w domu, usiadłyśmy przed telewizorem i włączyłyśmy film.
Kilka minut później usłyszałam telefon Shus. Siostra pobiegła i momentalnie go odebrała. Po chwili wróciła i usiadła z powrotem.
- Wszystko ok ? - zapytałam
- Tak. - odpowiedziała - Właśnie jaśnie pan Sehun oznajmił mi, że wyjeżdża na święta i nie zobaczymy się do Sylwestra. - burknęła zła.
- Oj Shus, na pewno wszystko się ułoży. - powiedziałam i przytuliłam ją. Była moja młodszą siostrzyczką, której nie mogła dać mi moja mama, a mimo to, że nie byłyśmy biologicznymi siostrami, kochałam ją nad życie. Po chwili zadzwonił dzwonek do drzwi. Poszłam je otworzyć. Na zewnątrz stał Sehun.
- To nienajlepszy pomysł żebyś tu teraz przychodził. - powiedziałam cicho.
- Tak, Norene, chodzi o to, że chciałbym żeby Shus ze mną pojechała. - schował ręce do kieszeni. Wpuściłam go do środka.
- Jak to ? - zdziwiłam się. - Shus jest wściekła, że wyjeżdżasz.
- Tak, odłożyła telefon zanim zdążyłem jej wszystko wytłumaczyć.
Wtedy doszła do nas Shus.
- Wytłumaczcie to sobie. - powiedziałam i wróciłam do salonu.

*Sehun*
- Czego chcesz ? - zapytała ozięble Shus. Widać było, że jest zła.
- Daj mi wytłumaczyć. - zacząłem - Odłożyłaś telefon jeszcze za nim zdążyłem wytłumaczyć Ci o co chodzi.
- Co mi chciałeś wytłumaczyć ? - zapytała. Podszedłem do niej i złapałem ją za rękę.
- Chciałem powiedzieć Ci, że lecisz ze mną. - uśmiechnąłem się. Shus spojrzała na mnie łagodniej i nie wyrwała swojej ciepłej dłoni.
- Co ? - spytała.
- Chciałem żebyś pojechała tam ze mną. Nie miałbym serca cię tu zostawić. - przytuliłem ją.
- A Norene ? - zapytała Shus. Widać, że martwiła się o swoją starszą siostrę.
- Nie martw się. - pocałowałem ją w czoło - Spędzi je z kimś, kto dobrze się nią zaopiekuje.
- Czyżby Kai ?
Pokiwałem głową twierdząco. Shus uśmiechnęła się.
- Pakuj się, bo za kilka godzin mamy lot, a nie chciałbym się spóźnić.
- Dobrze. - odpowiedziała i pobiegła na górę. Ja w tym czasie poszedłem do Norene.
Usiadłem obok niej i wręczyłem jej małe zawiniątko.
- A to za co ? - zapytała zdziwiona.
- Nie będzie mnie na święta, więc daję Ci to teraz. - powiedziałem.
- Dziękuje. - przytuliła mnie mocno. - Poczekaj tu chwilę.
Wybiegła ze salonu, po kilku chwilach wróciła ze sporym prezentem.
- To dla Ciebie. - powiedziała. Wziąłem prezent, podziękowałem jej i odniosłem go do samochodu. Gdy tylko wróciłem Shus schodziła na dół.

*Norene*
Stałam przy drzwiach i patrzyłam jak moja mała siostra wyjeżdża ze swoim chłopakiem. Zrobiło mi się smutno. Te święta miałam spędzić bez rodziny. Zamknęłam drzwi i przekręciłam klucz w zamku. Wyłączyłam telewizor w salonie, zabrałam książkę z pokoju i wróciłam na dół. Usiadłam w salonie i wyjrzałam przez okno. Księżyc był w pełni. Otworzyłam książkę na samym początku i zaczęłam czytać.

Brak komentarzy: