poniedziałek, 25 stycznia 2016

Rozdział 6. - W myślach zbyt długo by zapomnieć, w rzeczywistości zbyt krótko, by poczuć.

- Sehun ? - mocno się zdziwiłam.
- Hej Norene. - powiedział z uśmiechem. - Miło cię widzieć.
- Ciebie też. - odpowiedziałam. Nadal nie mogłam ukryć swojego zdziwienia. - Skąd masz mój adres?
- Z uniwersytetu. - odpowiedział. Byłam zła, że w szkole podają takie rzeczy. - Wiesz, chciałbym cię zabrać w jakieś fajne miejsce.
- Mnie ? - kolejne zdziwienie. Musiałam wyglądać śmiesznie, bo Sehun cały czas szeroko się uśmiechał.
- Ciebie. - delikatnie się zaśmiał. Brzmiał prawie dziewczęco. - Więc jak, zgodzisz się gdzieś ze mną wyjść ?
- Dlaczego nie. - odpowiedziałam. - Wejdź, a ja wezmę tylko buty i zaraz zejdę.
- Nie, poczekam tutaj. - uśmiechnął się. Nie zamykałam drzwi, bo jednak mógł się rozmyślić. Ubrałam trampki i zeszłam na dół. Gdy tylko wyszłam z domu, zauważyłam, że w jego aucie jeszcze ktoś siedzi.
- Hej ! - powiedzieli wszyscy razem.
- No cześć. - odpowiedziałam i spojrzałam na Sehuna, który odpalał auto.
- No więc gdzie jedziemy panie kierowco ? - zapytał Kai z tylnego siedzenia.
- Co powiecie na kręgle ? - zapytał. Wszyscy przytaknęli. Miałam jeszcze nadzieję, że Channie gdzieś będzie, że się spotkamy.

*Kai*
Gdy tylko wyszliśmy z kręgielni było już ciemno. Sehun i Luna wsiedli do samochodu, a Norene usiadła na ławce po drugiej stronie. Widać było, że coś ją trapi. Podszedłem do niej.
- Stało się coś ? - zapytałem.
- Nie. - odpowiedziała
- Przecież to widać maleńka. - odpowiedziałem. Norene wyglądała słodko mimo iż nie była Koreanką. - Mi możesz powiedzieć.
Spojrzała na mnie i rozpłakała się. Pobiegłem do Sehuna i kazałem mu jechać. Zrobił jak kazałem, a ja zawróciłem się do Norene, której już tam nie było. Zauważyłem, że idzie w stronę szkoły. Dobiegłem do niej i zwolniłem aby dotrzymać jej kroku. Szliśmy w ciszy.
Norene nagle się zatrzymała i spojrzała w moją stronę.
- Odprowadź mnie do domu, proszę. - powiedziała. Zrobiłem to co do mnie należało. Odprowadziłem ją pod same drzwi. - Dobranoc. - wydukała przygaszona.
- Dobranoc Norene. - odpowiedziałem jej. Zamknęła drzwi, a ja kilka minut stałem i myślałem, co dalej zrobić.

*Norene*
Położyłam się do łóżka i momentalnie zasnęłam.
[...]
Obudził mnie dźwięk zamykanych drzwi. Otworzyłam oczy, a przed sobą zobaczyłam Chanyeola. Nie był taki jakim go zapamiętałam. Krzyknęłam. Wtedy też obudziłam się na prawdę. Usiadłam na łóżku i spojrzałam na zegarek. Była 3:08 nad ranem. Odłożyłam zegarek i z powrotem zasnęłam.

[2 miesiące później]
Pogodziłam się z myślą, że Channie po prostu zniknął. Powoli zaprzyjaźniałam się z jego przyjaciółmi, a o nim zapominałam. Tylko czasem śni mi się, że stoi przy mnie i próbuje mi coś powiedzieć, tak jak dzisiejszej nocy.
Pomimo zmęczenia wstałam, ubrałam się i ruszyłam do szkoły. Nienawidziłam zimy i mrozu, więc włączyłam ogrzewanie i wyjechałam z posesji. Gdy tylko zaparkowałam samochód, podbiegł do mnie Kai i mocno mnie przytulił.
- Witaj piękna ty moja. - uśmiechnął się
- Hej Kai. - odpowiedziałam. - Jak się czuje Lay ?
- Już mu przechodzi. - odpowiedział i razem ruszyliśmy do szkoły.
- Cieszę się. - przyznałam - Może wpadnę dziś do was i pomogę wam trochę, co ? Niedługo święta, a znając was, nie macie czasu żeby sprzątnąć i ustroić dom.
- Masz rację. - odpowiedział niechętnie. - Mimo to, nie będę cię obarczał takimi zadaniami.
- I tak przyjdę. - szturchnęłam go w ramię. -  Miłego dnia Kai.
- Wzajemnie Norene. - odpowiedział i poszedł na swoje lekcje. Przez te miesiące Yoona stała się miej dokuczliwa i teraz nie zwracała na mnie uwagi, dziś jednak podeszła do mnie bez swojej koleżanki. Stała chwilę przede mną i nie wiedziała co zrobić.
- Wiesz, chciałam cie przeprosić. - wydukała nagle.
- Tak ? - zapytałam ze zdziwieniem. Pokiwała twierdząco głową.
- Byłam zła. - przyznała. Dopiero teraz zobaczyłam, że jest ubrana na czarno.
- Stało się coś ? - zapytałam. Yoona spojrzała na mnie przez łzy i przytuliła. Po chwili płakała, a ja próbowałam ją uspokoić.
- Moja mama nie żyje. - powiedziała. - Miała wypadek. - przerwała i oderwała się ode mnie. - Dopiero teraz zrozumiałam, że nie mogę być taka jaka byłam. Jeszcze raz przepraszam.
Odeszła. Nie chciałam jej zatrzymywać. Lekcje minęły, a ja zamierzałam jechać na drobne zakupy. Po kilku godzinach stałam już przed domem chłopaków. Bez problemu weszłam do środka i położyłam wszystkie kupione ozdoby w korytarzu. W domu było niezwykle cicho. Rozebrałam się, zabrałam ozdoby ze sobą i wniosłam je do salonu. W fotelu siedział Lay, który oglądał telewizję.
- Hej. - powiedziałam. Lay odwrócił się i pomachał mi ręką. - Nadal nie możesz mówić, co ? - Lay tylko pokiwał twierdząco głową i wrócił do oglądania jakiegoś filmu. Zaparzyłam mu herbatę i przyniosłam. Poszłam na górę, wzięłam ze składzika potrzebne rzeczy i od razu zaczęłam sprzątać.

1 komentarz:

Unknown pisze...

O mój Boże... Nie robi się tak kurde... Channie where are you? ;( i where is Shus? hmmm??? Czekam na następny! YEHET! <3