piątek, 22 stycznia 2016

Rozdział 2. - I wysokie drzewa miewają krótkie gałęzie.

Wysoki brunet wpatrywał się we mnie ze złością. Zdjęłam słuchawki i wyszłam na zewnątrz.
- Kim wy jesteście ? - zapytał
- Nasza mama tu pracuje. - odpowiedziałam niepewnie. Zanim zdążyłam coś jeszcze powiedzieć chłopak poprawił krawat i odezwał się z uśmiechem.
- Przepraszam. Jestem Hyun Bin, ale mówcie mi Tae. - przedstawił się - A wy zapewne jesteście córkami pani Swarowsky.
- Tak. - potwierdziłam.
- Dobrze. - odpowiedział i niezręcznie się uśmiechnął - Zostawię już was.
Pokiwałam głową. Tae wyszedł, a ja spojrzałam na siedzącą w rogu Shanti.
- Wiesz jak się go przestraszyłam, zaszedł mnie od tyłu i przesunął w sam kąt. Myślałam, że zawału dostanę. - przyznała od razu siostra.
- Nie dziwię się. - odpowiedziałam - Dobra, spadamy stąd bo nie wiadomo co może jeszcze się wydarzyć.
Zamknęłyśmy drzwi i wróciłyśmy do gabinetu mamy.
- Dziewczynki, możecie już iść do domu. - odpowiedziała - Ja mam dziś ważny projekt i niestety nie będzie mnie w domu.
- No dobrze. - przyznała Shus (Shanti). Ubrałyśmy się i ruszyłyśmy w stronę auta. Kiedy byłyśmy już w środku Shus zaczęła rozmowę.
- Wiem, że nie byłaś dziś na uniwerku. - powiedziała wprost.
- Niby skąd to wiesz ? - zapytałam skręcając głośność radia w samochodzie.
- Pamiętaj, że ja też poszłam do tej przeklętej szkoły. - odpowiedziała
- No tak. - przytaknęłam - A jak było na zajęciach ?
- Nic tragicznego, chociaż nadal nie mogę się przyzwyczaić jednak do wyższego i to dużo wyższego poziomu, który tam panuje.
- Wystarczy więcej się uczyć. - powiedziałam. Shanti zignorowała moją docinkę, a ja kontynuowałam prowadzenie samochodu. - Zaprzyjaźniłaś się z kimś ?
Siostra zmierzyła mnie wzrokiem.
- Nie, ale widziałam, że Tobie dobrze dziś poszło. - przyznała i roześmiała się dziewczęco.
- O czym ty mówisz ? - zapytałam
- Nie o czym, tylko raczej o kim. - poprawiła mnie - Mam na myśli tego przystojnego bruneta, z którym siedziałaś w parku na przeciwko szkoły.
Zarumieniłam się.
- Miły był. - stwierdziłam krótko.
- Zapewne ten czerwony rumieniec to nie jego sprawka, prawda ? - zapytała z szerokim uśmiechem.
- Przestań. - powiedziałam ostro, jednak po chwili zaczęłam się śmiać. - No dobra, może i jego, ale co to ma do rzeczy?
- Oj, przystojniak z Niego. - pokiwała głową Shus.
- Nie zaprzeczę, ale też nie potwierdzę. - powiedziałam szybko i skręciłam na wjazd do posesji.
- I tak wiem, że na niego lecisz. - powiedziała Shanti kiedy wychodziła ze samochodu. Gdy tylko zauważyła, że zaczęłam ją gonić, skoczyła do domu i zamknęła drzwi z trzaskiem. Zaśmiałam się, zamknęłam samochód i weszłam do środka. Spokój i cisza. - pomyślałam. - W końcu będę mogła się zrelaksować.
Zostawiłam klucze na dole i weszłam do swojego pokoju. Otworzyłam wodę, która swobodnym strumieniem zaczęła płynąć do wanny, kiedy wróciłam do pokoju, zrzuciłam z siebie plecak i przeciągnęłam się ze zmęczenia. Przekręciłam klucz w drzwiach pokoju i rozejrzałam się dokoła. Zdjęłam wszystkie ubrania, pozostawiając je na podłodze. Chwyciłam butelkę wina i poszłam do łazienki. Gdy tylko znalazłam się w ciepłej wodzie, otworzyłam butelkę i upiłam z niej dość spory łyk. To co wydarzyło się dziś w szkole...te pieprzone dziewuchy. - pomyślałam zła. Kolejny łyk wina pozwolił mi się rozluźnić i nie przejmować się tym co dziś nieprzyjemnego mnie spotkało. Kiedy moje myśli zaczęły odbiegać od tych złych sytuacji w moim życiu, przez głowę przewinął mi się Chanyeol. W ciągu jednego dnia poznałam prawie cały jego życiorys. Może wysuwałam zbyt pochopne wnioski, ale wydawał mi się bardzo uprzejmym, czarującym i dobrym chłopakiem. Nie zauważyłam kiedy zawartość mojej butelki skończyła się. Odstawiłam ją więc obok wanny i chwiejąc się, powoli z niej wyszłam. Gdy tylko mojej skóry dotknął materiał halki, moje powieki zrobiły się dużo cięższe. Wyjęłam korek z wanny i wróciłam do pokoju. Odłożyłam plecak na podłogę, a sama rzuciłam się na łóżko. Nastawiłam budzik na 7, odłożyłam telefon na półkę i w zastraszającym tempie zasnęłam.
[...]
Wstałam zanim jeszcze zadzwonił budzik. Z nieprzyjemnym bólem głowy sprzątnęłam ciuchy z podłogi i pomalowałam się najładniej jak mogę. Ubrałam coś luźnego i nadającego się do szkoły, przepięłam logo uniwersytetu, spakowałam kilka zeszytów do plecaka, wzięłam go i gotowa zeszłam na dół. Zabrałam jakieś śniadanie do szkoły, a z lodówki wzięłam tylko sok z aloesu. Wyjrzałam przez okno. Była końcówka września, a dni tu były nadal takie ciepłe jak wakacyjny lipiec w Polsce. Dziś również zapowiadało się na dość ciepły dzień. Wzięłam więc kluczyki od motocykla i pognałam do garażu. W środku była już Shanti.

1 komentarz:

Unknown pisze...

Omnomnomnom *u* czarujący brunet *u* on jest seksowny przede wszystkim i taki słodziaśny ♥ czekam na kolejny <3